Rumunia

„Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.”

Ryszard Kapuściński

TRASA:

Polska-Słowacja-Węgry-Rumunia-Węgry-Słowacja-Polska

  • 18 dni (29.07 – 15.08.2017)
  • dystans: 5182 km
  • 9 campingów

Dzień 1 (29.07.2017)

Tegoroczny wakacyjny wyjazd to już nie przelewki. Wstajemy o 2.00 nad ranem, by o 3.00 wyjechać na 18 – dniowe wojaże po kraju południowej Europy – Rumunii. A dlaczego ten właśnie kraj? Nikt z uczestników wyjazdu tego do końca nie wie. Być może pobyt w Rumunii w 2016 roku okazał się na tyle atrakcyjny, że postanowiliśmy ten kraj lepiej poznać.

Winieta rumuńska na miesiąc

A na urlop pojechaliśmy naszym nowym nabytkiem, który nie przysporzył nam żadnych kłopotów. Co prawda byliśmy u mechanika w Ovidiu, ale o tym później.

Jedziemy przez Radom, Rzeszów, Krosno, Swidnik (SK), Tokaj (HU), Niregyhazę (HU), Satu Mare i Baja Mare (RO).

Przystankiem końcowym okazuje się zaplanowany jeszcze w domu camping Babou Maramures w m. Breb. A ceny na nim nie są zbyt wygórowane: 25 lejów / osoba dorosła i 10 lejów dziecko. Doba wraz z energią elektryczną to koszt 80 lejów.

Wizytówka campingu

Wieczorem robimy sobie spacerek po okolicy a jest co oglądać. Bo camping położony jest w samym sercu rumuńskiej wioski. Wkoło dominują stare budynki kryte rakotwórczym eternitem z dużymi bramami i … glazurą na ścianach. Wokół zabudowań pasą się zwierzęta gospodarskie, magazynowany jest obornik. No i te babcie z ławeczek rozglądające się po przyjezdnych.😁

Babou Maramures

Breb 149
437206 Breb Maramureș, Romania

www.baboumaramures.com/

e-mail: info@baboumaramures.com

GPS:  47 44’46,303″N    23 53’37.609″E

Dzień 2 (30.07.2017)

Pierwszy pełny dzień na ziemi rumuńskiej postanowiliśmy spędzić zwiedzając kolejno: cerkiew św. Józefa, Wesoły Cmentarz w Sapancie, monastyry w Dolinie Izy. Ale może po kolei.

Pierwsze swoje kroki kierujemy do wspomnianego Monastyru. To dość osobliwa budowla gdyż uchodzi za najwyższą zbudowaną na świecie tylko z drewna. Osiąga 78 metrów. W momencie kiedy tam podchodzimy trwa właśnie niedzielna msza. Nie przeszkadzamy wiernym i póki co nie wchodzimy do środka, czekamy na koniec mszy. W międzyczasie dokładnie obchodzimy ją ze wszystkich stron. Ten sakralny wysokościowiec imponuje rozmachem z jakim został pociągnięty w górę. W środku wygląda niesamowicie.

Kolejną atrakcją jest ta w Sapancie, a mianowicie Cimitirul Vesel (Wesoły Cmentarz). Miejsce to najlepiej zobaczyć w niedzielę a konkretnie w okolicach mszy św. Pojawiamy się właśnie o tej porze bo to zakładał nasz wcześniejszy plan. Wejście na cmentarz jest bezpłatne tylko w okolicy mszy, o innej porze dnia kosztuje 3 Leje / ulgowy. Nie musimy więc płacić i wchodzimy na jego teren. A sam cmentarz robi niesamowite wrażenie. Otaczają nas setki drewnianych krzyży w dominującym niebieskim kolorze.

Każdy nagrobek to osobna historia przedstawiająca losy zmarłego. Nie trzeba znać języka rumuńskiego aby zrozumieć co autor Stan Ioana Patrasa a potem jego uczeń Dumitru Pop mieli na myśli. Co ciekawe, osoba tworząca taki nagrobek zazwyczaj rozmawiała z różnymi osobami (nie tylko z rodziną czy przyjaciółmi) zanim powstał opis, zatem nikt do końca nie wiedział jaka treść pojawi się na nagrobku. Takiego zjawiska w Europie nie widzieliśmy i mimo że cmentarz powinien się kojarzyć z zadumą to nam buzie się uśmiechają. Po wyjściu z cmentarza odczuwamy niesmak, że weszliśmy tam bez biletów. Zuzanna wspierając obiekt kupuje bilet za 3 Leje (ulgowy), dzięki temu zyskujemy pamiątkę na bloga. Cena biletu normalnego to 5 Lejów.

bilet ulgowy

Po Sapancie i cmentarzu pojechaliśmy do Muzeum Maramuresan w Sighetu Marmatiel. A skansen ten to coś w stylu Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu. Bilety w cenie 4 / 2 Leje zachęcały aby zobaczyć to miejsce.

Możemy na jego terenie zobaczyć wiejskie zabytkowe budownictwo z regionu Maramuresz. Większość budynków pochodzi z okresu XVI – XIX wiek co czyni je najstarszymi zachowanymi w Rumunii i w tej części Europy.

Ostatnim miejscem, które zobaczymy tego dnia są Monastyry w Dolinie rzeki Izy. Budynki rozsiane są wzdłuż tej rzeki na długości ponad 70 kilometrów, a większość z nich wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Miejsce jest naprawdę wspaniałe.

Warto zobaczyć to miejsce choć upał nie ułatwia zwiedzania. Przed wieczorem jesteśmy na campingu i grillujemy.

Licznik dnia – 133 km

Dystans wyjazdu – 962 km

Dzień 3 (31.07.2017)

Tego dnia mamy atrakcję rodem z Polski. A jest to przejazd koleją wąskotorową Mocanita Express z miejscowości Viseu de Sus w górę rzeki Raul Viseu. Pod stacją skąd odjeżdżają składy jesteśmy na tyle wcześnie, że udaje nam się dostać bilety, choć podobno dosyć często ich brakuje.

Bilety na przejazd

Za całość płacimy 212 Ron, w cenie jest przejazd, kilkudziesięciominutowy odpoczynek na końcowym i powrót. To u kresu wycieczki pociągi powrotne mogą wyminąć się z tymi które dojeżdżają na miejsce. W naszej opinii wycieczka ta była na tyle interesująca, że warto było wydać te pieniążki.

Co ciekawe, wszystkie składy ciągnięte są przez lokomotywy … parowe. Te z napędem silnikowym zostały odstawione na bocznice i używane są jedynie do prac związanych z wyrębem lasu. Poniżej przedstawiamy kolej rumuńską i dla porównania koleje polskie.

Kolejnym etapem tego dnia jest wieś Leud i Cerkiew Narodzenia Matki Bożej z 1717 roku. Dodatkową atrakcją w tym miejscu jest miejscowy cmentarz.

Była to ostatnia atrakcja tego dnia. Czas wracać na camping podsmażyć coś na grillu i podpakować się na opuszczenie campingu w Breb.

Maramureszowi mówimy do zobaczenia.😎

Licznik dnia – 139 km

Dystans wyjazdu – 1101 km

 

Dzień 4 (01.08.2017)

Camping w Breb opuszczamy o 8.30. To ważna informacja o tyle, że do przejechania mamy pewien odcinek a i po drodze są jakieś atrakcje. A te początkowo nie należą do najprzyjemniejszych. Bo oto musimy zmierzyć się – a właściwie musi to zrobić nasz wóz – podjeżdżając na przełęcz Prislop (1416 m n.p.m.). Remontowana droga wznosi się dość stromo i te kilka serpentyn nie robi większego problemu. Utrudnieniem są przede wszystkim duże ubytki w jezdni z powodu wymiany kolektorów burzowych. Bo pamiętajmy, że znajdujemy się na znacznej wysokości a tu letnie deszcze powodują sporo zniszczeń.

A Przełęcz Prislop odgradza Maramuresz od Bukoviny, jest także granicą pomiędzy Transylwanią a Mołdawią.

Po drodze zaliczamy bezdotykową rumuńską myjnię, bo kurzące się fragmenty drogi pozostawiły ślad na Oplu.

Przed wieczorem docieramy na camping Octogon.

Octogon Camping

National Road 15 78

617185 Dumbrava Rosie, Neamt

GPS:  N 46.88831    E 26.42975

To miejsce leży przy małym pensjonacie, pojemność tego campingu to kilka parceli, ale mamy farta i jesteśmy sami. 😀 Do dyspozycji mamy basen, czyściutkie sanitariaty. Kąpiel w basenie daje nam nieco odetchnąć od tutejszych upałów. Dodatkowo właściciel częstuje nas własną nalewką, mile wspominając niedawną wizytę w Trójmieście, Krakowie i Wrocławiu.

Licznik dnia – 346 km

Dystans wyjazdu – 1447 km

Dzień 5 (02.08.2017)

Po jednej nocy na Octogonie zahaczamy o wąwóz Bicaz i zaporę na rzece o tej samej nazwie. A teraz ciut geografii.

Dnem tego wąwozu biegnie wąska droga krajowa DN12C łącząca Moldovę z Transylwanią wykuta w skale, miejscami tworząc tzw. okapy. Wąwóz Bicaz (Cheile Bicazului) to najgłębszy wąwóz Europy, przechodzi on w kanion o długości 8 – 9 km o pionowych ścianach dochodzących do wysokości 300 – 400 m. A to wszystko pomiędzy miejscowościami Lacu Rosu i Bicaz – Chei. Najbardziej spektakularna część trasy znajduje się poniżej Lacu Rosu, to tu rozpoczyna się wąskie gardło gdzie nad głowami znajduje się imponująca skała Piatra Altarului zwieńczona krzyżem.

Po drodze odwiedzamy miasto Sighisoara które nieco przypomina nasz Kazimierz Dolny. Mamy tu dobrze zachowaną starówkę otoczoną murami. Podobno to w tym mieście urodził się Drakula, o czym świadczy pamiątkowa tablica.

No i przyszedł czas na Viscri, miasteczko wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Droga dojazdowa to istna porażka ale jak już się tam dotrze to mamy to czego szukaliśmy bardzo długo. W samym sercu miasteczka znajdziemy warowny kościół – zamek otoczony murami. W okolicy mamy kilka takich budowli, ale ta bije wszystkie na głowę.

Po dniu pełnym atrakcji docieramy na camping Cheile Rasnoavei. Nocleg mamy w cenie 110 RON co nie jest tanio jak na warunki rumuńskie. W cenie WiFi tak potrzebne przy planowaniu kolejnych dni i dokumentowaniu tych minionych.

Cheile Rasnoavei

Extravilan Cheia

Strada Ion Creanga 9

505400 Rasnov

GPS:  N  45.54668    E 25.50779

Licznik dnia – 380 km

Dystans wyjazdu – 1827 km

Dzień 6 (03.08.2017)

O poranku opuszczamy camping Cheile Rasnoavei i kierujemy się w stronę Zamku Rasnov (wejściówki 12 / 6 RON). A ten jest jednym ze słynnych chłopskich zamków Siedmiogrodu. Osadę założyli Krzyżacy w 1225 roku, miejscowi wielokrotnie go rozbudowywali i unowocześniali, tworząc w ten sposób mury obronne.

Pod sam zamek dojeżdża kolejka traktorowa, ale my wybieramy piesze podejście, bo to tylko kilka minut wędrówki.

Następnym punktem tego dnia był zamek w Bran, jedno z najczęściej fotografowanych miejsc w Rumunii. To ten słynny zamek Drakuli, którego on sam nigdy nie widział na oczy. Tu toczyła się jedynie akcja filmu. Można odwiedzić zamek lub pochodzić wokół tego zabytku, a jest on naprawdę okazały. Parking był bezkosztowy, jedynie zaopatrzyliśmy się w brelok który po dziś dzień wisi przy samochodowym lusterku.

A teraz przyszedł czas na pobliskie Busteni, gdzie na wysokie góry można wjechać koleją linową. Cena to jakieś 220 RON w obydwie strony.

Pamiątką z tego miejsca są zdjęcia i bilet parkingowy.

Następnie podjeżdżamy do m. Brasow, gdzie czeka na nas kolejno: Ratusz, Bazylika no i kolej linowa na wzgórze Tampa. Wjazd na to wzgórze okazuje się sympatyczny i niezbyt drogi (17 / 10 lejów).

Brasov i jego stare miasto to jedno z najpiękniejszych miejsc w Rumunii. Jednak największą atrakcją Braszowa jest kolejka linowa na wzgórze Tampa wspomniana wcześniej. Ze wzgórza roztacza się widok na kamienice pokryte czerwoną dachówką. Trzeba wspomnieć, że kolej w poniedziałki nie wozi turystów😣.

W drodze na kolejny camping – De Oude Wilg – trafiamy na małą kolizję i nasz przejazd nieco się wydłuża.😯

Camping De Oude Wilg

Str. Prundului nr 311  
557070 Cârta jud. Sibiu 

http://www.campingdeoudewilg.nl/

e-mail:  de_oude_wilg@yahoo.com
GPS: N 45 47,033    E 24 34,024

Opłata za noc to 59 RON.

 

Licznik dnia – 209 km

Dystans wyjazdu- 2036 km

Dzień 7 (04.08.2017)

Wczesnym rankiem żegnamy się z przesympatycznym miejscem jakim jest camping De Oude Wilg i ruszamy zmierzyć się z pierwszą drogą wysokogórską w Rumunii. Naszym celem jest Trasa Transfogaraska. Przecina ona góry Fogaraskie z południa na północ od miasta Curtea de Agres do Sibiu.

Droga wije się ładnymi serpentynami i jest bardzo wymagająca zarówno dla kierowcy jak i samochodu. Na podjeździe ważna jest moc silnika a na zjazdach – sprawność układu hamulcowego. Wszyscy dajemy radę. Docieramy do najwyższego punktu tej trasy – to wysokość 2034 m n.p.m. a obok znajduje się jezioro Balea. To jedno z największych jezior w całych górach Fogaraskich o pow. 4,65 h i głębokości 111,3 m.

Wjeżdżając na górę nawet przy pięknej pogodzie trzeba liczyć się ze spadkiem temperatury nawet o 20 stopni Celsjusza. Ubierzmy się przy wyjściu z samochodu!!!🤐

Na parkingu (płatny 4 RON) w kilkunastu kramach można posilić się grillowanymi potrawami: kulkami mamałygi i kukurydzą z masłem. Jest tam też inna atrakcja. Zapachem jedzenia zwabieni są do tego niesamowitego miejsca często osobnicy z oślej mafii, swoją natarczywością potrafią wyrwać jedzenie z ręki lub wsadzać łby do wnętrza auta w poszukiwaniu pożywienia (czego byliśmy ofiarami😁).

Trzeba pamiętać że górna końcowa część trasy to tunel zamknięty w okresie zimowym z powodu braku przejezdności.🤔

Zjeżdżając Trasą Transfogaraską na południe docieramy pod twierdzę Poienari – zamek wampira Drakuli. I to rzekomo jest prawdziwe miejsce jego pobytu, a nie zamek w Bran.

Ruiny – bo tyle pozostało po zamku – znajdują się na końcu 1480 schodów, bo właśnie tyle trzeba podejść na wzgórze. A pogoda nie ułatwia, straszny upał. Warownią w XV wieku władał Wład III Palownik.

Przełomowy moment dla tej budowli to osunięcie się części skarpy w XIX wieku na której stała warownia. Do dzisiaj pozostało niewiele ale i tak jest to bardzo lubiana i odwiedzana atrakcja w Rumunii.

Ostatni przystanek w drodze na camping to monumentalna zapora nad jeziorem Vidraru. Powstała ona podczas budowy sztucznego zbiornika o głębokości 155 m. Budowę ukończono w 1965 roku. Lustro wody osiąga wysokość 839 m n.p.m. To właśnie w pobliżu zapory znajduje się zamek Poienari.

Wieczorem po bardzo długim przejeździe lądujemy na dobrze nam znanym campingu GPM Holidays na półwyspie Mamaia. To tu byliśmy rok wcześniej kilka nocy.

Licznik dnia – 545 km

Dystans wyjazdu – 2581 km

Dzień 8,9,10 (05.08 – 07.08.2017)

Plan jest taki aby spędzić tu kilka nocy podobnie jak w roku poprzednim lecz z powodu dużych upałów, pożaru skrzynki elektrycznej, która zniszczyła naszą lodówkę i przedłużacz pobyt skracamy o jedną noc.

Camping Mamaia GPM

Bulevardul Mamaia Nord

905700 Navodari- Constanta

http://www.gpm.ro/GPMCamping/en/

e-mail: gpmcamping@gpm.ro

GPS:   N  44.21161    E  28.64624

Pierwszego dnia postanawiamy odwiedzić naszego mechanika z Ovidiu – Georga. W dowód wdzięczności za pomoc udzieloną nam w poprzednim roku w związku z awarią Mazdy, postanawiamy spełnić jego prośbę: „Jeśli kiedyś znów będziecie w Rumunii to przywieźcie mi butelkę polskiej wódki”. Tak też zrobiliśmy, dodaliśmy jeszcze Żubrówkę, był również sok jabłkowy z polskich owoców. W zamian poznaliśmy jego rodzinę: synową i wnuczkę. Syn Dragoś niestety był z dala od domu – jest marynarzem. To było bardzo miłe spotkanie.

Pobyt na półwyspie Mamaia umilamy sobie kąpielami w cieplutkim Morzu Czarnym, zakupami w miejscowym Lidlu. Niektórzy muszą się chłodzić trzymając nogi w zimnej wodzie i przykrywając się mokrym ręcznikiem 🤣 Siedzenie w cieniu pod drzewem nie przynosiło ulgi. Ach, te upały …

paragon za 5 nocy

Licznik tych dni – 56 km

Dystans wyjazdu – 2637 km

Dzień 11 (08.08.2017)

Ósmego dnia sierpnia postanawiamy oderwać się nieco od campingu. Jedziemy na północ, by dotrzeć do starożytnych ruin – Histrii. Miejsce to założyli Grecy z Miletu i Rodos. W krótkim czasie miejsce to stało się ośrodkiem handlowym, z którego eksportowano do Grecji zboża i ryby pochodzące z Delty Dunaju.

Do dzisiaj zachowały się ruiny rzymskich bazylik, łaźni, warsztatów czy kupieckich kramów. Starożytne miasto jest pięknie położone na brzegu jeziora Sinoe, co dodatkowo zwiększa jego atrakcyjność.

Bilet ulgowy Histria

Cena biletu normalnego to 10 RON.

Miasto powstało w XII w p.n.e. Jak widać na powyższych fotkach są to jedynie ruiny, których pierwotne kształty trzeba odczytać wyobraźnią lub z tablic i makiet znajdujących się w tym miejscu.

Kolejnym punktem naszych odwiedzin jest a właściwie są ruiny Twierdzy Enisala. To dość ciekawe położone ruiny, gdyż w X wieku stały one nad otwartą zatoką morską. Z czasem piasek wraz z prądami morskimi utworzył mierzeję i budowla przestała pełnić swoje strategiczne funkcje. Ciekawostką jest to, że z każdej strony twierdzy można zobaczyć inne krajobrazy, od bujnej trzciny po spalone słońcem wzgórza.

Z tego miejsca jedziemy jeszcze dalej na północ do miasta Tulcza. Jest ono typowym nadmorskim kurortem, jednak leży nad Dunajem. Można stamtąd udać się w rejs po delcie tej wielkiej rzeki by podziwiać kolonie różowych pelikanów i inne egzotyczne ptactwo wodne. Aby przepłynąć się tą ścieżką wodną potrzeba na to kilku godzin a i ceny nie należą do najniższych. A te w zależności od rodzaju wodnego transportu wahają się od około 80 do 200 RON za osobę.

Odnajdujemy również kolejną atrakcję, która nie jest zbyt czasochłonna a i przystępna cenowo. Jest to The Danube Delta Eco – Tourism Museum Center. Oglądamy tam całe mnóstwo gatunków roślin, ryb i ssaków – także wypchanych.

Bilety do muzeum w cenie 15 / 5 RON

Licznik dnia – 314 km

Dystans wyjazdu – 2951 km

Dzień 12 (09.08.2017)

Rankiem szybko się pozbieraliśmy i po około 35 minutach pakowania zwinęliśmy obóz, by opuścić camping GPM Holidays. Do najbliższej zaplanowanej atrakcji mamy około 4 godzin jazdy. Docieramy tam zgodnie z planem.

Atrakcja ta to wulkany błotne koło m. Buzau (Vulcani Noroiosi). W nieco podobnym miejscu byliśmy w 2012 roku pod włoskim Neapolem – Solfatara, ale te były czymś innym.

Bilety nie były drogie – 4 / 2 RON a parking dodatkowo płatny – 5 RON. Dojazd na miejsce okazał się w miarę prosty i zgodny z opisami w sieci. Na miejscu były oczywiście kratery błotne, zaschnięte i popękane błota. Całość tworzyła pagórkowato – księżycowo – wulkaniczny pejzaż.

To była jedyna atrakcja tego dnia bo i przebyty dystans tego dnia nie należał do najkrótszych. Wieczorem docieramy na kolejny camping.

 Camping  Comarnic  Dragos

Sat. Burlusi, DN73C
117250 / Burlusi, Rumunia

http://dragoske.xhost.ro/

e-mail: dragoske@gmail.com

GPS: 45°6’39″N    24°31’12″E

Licznik dnia – 621 km

Dystans wyjazdu – 3572 km

Dzień 13 (10.08.2017)

O godz. 8 :10 udajemy się w kierunku kolejnej trasy wysokogórskiej w Rumunii – Transalpiny (ujarzmiona Ścieżka Olbrzymów).

Przepiękne widoki konkurowały z tymi które mieliśmy podczas przejazdu Trasą Transfogaraską. Jury w składzie Zuzanna, Julia, Anna i Andrzej zdecydowało, że ten przejazd okazał się troszkę ciekawszy. Ale dla hamulców i silnika naszej Zafiry nie było lekko. Dała radę oczywiście, bo to naprawdę dobry wóz.🚗 A trasa ta biegnie od m. Navoci do Sebes, na przełęczy Urdele osiąga wysokość 2145 m n.p.m. Jest to typowa droga Naj: najbardziej widokowa, najmniej komercyjna w Europie. W zależności od prędkości jazdy i ilości odpoczynków czas przejazdu dochodzi do 240 minut, wspomnijmy, że jej długość to ok. 130 km.

Droga poprowadzona jest przez najwyższe partie gór, a najbardziej niebezpieczne odcinki nie są zabezpieczone żadnymi barierkami. Taki to już urok takich tras. A nas po raz drugi ujęła ośla mafia, która czeka na turystów podczas przejazdu. Zwierzęta te są niezwykle urocze i cwane. I podobnie jak na Transfogaraskiej wkładają łby do aut.

Późnym popołudniem docieramy na camping Aurel Vlaicu, zostajemy tam na dwie noce (144 RON).

Camping Aurel Vlaicu

Strada Principale 155

335401 Aurel Vlaicu, Romania

GPS:    N 45.90222    E 23.27583;       45°54’51″N    23°16’45″E

 

A na campingu – RODACY 🚘🚐😁 .

Licznik dnia – 268 km

Dystans wyjazdu – 3840 km

Dzień 14 (11.08.2017)

Ten dzień miał być ciekawy z założenia i taki był. Na dzień dobry zaatakowaliśmy średniowieczny zamek w Hunedoarze (wejściówki 10 / 5 RON).

Bilet Hunedoara

Jest on symbolem miasta, mimo że sprawia wrażenie potężnej fortecy to od zawsze pełnił on rolę szlacheckiej rezydencji. Początki tej budowli sięgają XII i XIII wieku. Długo by pisać o losach i kolejnych właścicielach tego zamku, warto wspomnieć, że w połowie XIX wieku strawił go pożar przez co stracił dużą część dachu. Dopiero okres międzywojenny to powrót do lat świetności tego obiektu.

Kolejnym zabytkiem, który odwiedziliśmy tego dnia były ruiny Twierdzy Deva. Jest to miejsce, którego początki sięgają czasów starożytnych. Jej świetność trwała aż do połowy XIX wieku, kiedy w wyniku wybuchu znajdującej się tam amunicji doszło do całkowitego jej zniszczenia. Na wzgórze o wysokości 371 m n.p.m. można wejść pieszo lub wjechać kolejką linowo – terenową.

bilet normalny

My z powodu upału i napiętego planu decydujemy się na wariant numer dwa, czyli kolejkę. Koszt : 10 / 5 RON góra – dół. Ta opcja w tych wysokich temperaturach jest najbardziej optymalna. Ale było warto, bo widoki ze wzgórza na twierdzę i miasto – niezapomniane.

A na deser tego dnia zostawiliśmy sobie wizytę w miejscu gdzie wody małej rzeki tworzą piękny wodospad (Cascada Clocota) w miejscowości Geoagiu – Bai. Widoki piękne a i miejsce osobliwe, bo to wszak kurort uzdrowiskowy.

Licznik dnia – 125 km

Dystans wyjazdu – 3965 km

Dzień 15 (12.08.2017)

Rankiem opuszczamy camping Aurel Vlaicu by udać się w kierunku miasta Alba Julia. To miejsce specyficzne, bo jego starówkę stanowi twierdza. Takich miejsc w Europie jest więcej, ale chyba nigdzie indziej nie widzieliśmy elementów obronnych tak dobrze zachowanych do naszych czasów. Twierdza ta uchodzi za najlepiej zachowaną z systemem Vaubana w Europie.

Dzięki środkom europejskim za kwotę 40 mln RON jej teren uporządkowano poprzez wybranie wielu ton ziemi, wycięcie zbędnych drzew i krzewów . Dodatkowo uporządkowano ścieżki i chodniki, uzupełniono ubytki na murach.

Podczas zwiedzania twierdzy natrafiliśmy na paradę wojsk w strojach historycznych.

Z Alba Julia przemieszczamy się do m. Turda, gdzie będziemy zwiedzać kopalnię soli. Mamy przyjemność zobaczyć pierwszą zagraniczną kopalnię po tej polskiej w Wieliczce.

Swoje pierwsze kroki kierujemy w stronę chłodu który proponuje nam to miejsce, bo na zewnątrz jest istne piekło. Kiedy nieco ochłonęliśmy to skupiliśmy się na zwiedzaniu kopalni. Trzeba przyznać że będąc wśród zwiedzających widzi się ciut chaosu, a wynika to z tego, że kopalnię można zwiedzać bez przewodnika. Ludzie wędrują we wszystkie strony trochę bez pomysłu, ale my jesteśmy tu po to by poczuć różnicę między polskimi kopalniami soli a tą rumuńską.

W samym epicentrum kopalni jest możliwość popływania po solankach, jazda windami między poziomami kopalni czy chodzenie po setkach schodów. My jesteśmy najbardziej zachwyceni na dole kopalni gdzie zlokalizowano … park rozrywki, a w nim m. in. chyba najwyższy podziemny diabelski młyn (5 RON przejazd). Samo wejście do kopalni – to jak na warunki rumuńskie – nie jest najtańsze (30 / 15 RON). Mimo wszystko warto zapłacić taką kaskę, aby zobaczyć atrakcję jakiej próżno szukać bliżej Polski.

Eksploatacja kopalni została rozpoczęta jeszcze w czasach rzymskich, wydobycia zaprzestano w 1932 roku, a kopalnię udostępniono zwiedzającym w 1992 roku. Warto ubrać się w polarek schodząc na dół gdyż temperatura całoroczna wynosi około 12 st. C, a wilgotność jest na poziomie 80 %.

Wieczorem docieramy na camping. W jednej z rumuńskich wiosek próbowaliśmy zrobić zakupy, choć nie było to łatwe. Czy tam w ogóle można było coś kupić? Aby skompletować najpotrzebniejsze artykuły potrzebowaliśmy odwiedzić aż … 3 takie sklepiki. Mile zaskoczeni zostaliśmy ceną na campingu wytypowanym przed wyjazdem. To była najtańsza noc spędzona w Europie: cena – 30 RON za noc.

Camping Eldorado

DN 1 km 496+600
Gilau (jud.Cluj) Romania

https//www.campingeldorado.com
email: info@campingeldorado.com

GPS:  46°46’0″N     23°21’12″E

Licznik dnia – 176 km

Dystans wyjazdu – 4141 km

Dzień 16 (13.08.2017)

Wąwóz Turda to drugi wąwóz rumuński, który oglądamy, z tą różnicą, że ten pierwszy – Bicaz – przejechaliśmy, natomiast ten postanowiliśmy przejść. W sumie to nie ma innej możliwości tutaj poza pieszą wycieczką. Wąwóz ów można przejść w jedną stronę w 90 minut, dla bardziej ambitnych drogę powrotną można obrać po wyższej części szlaku.

Ten który przeszliśmy własną stopą zrobił lepsze wrażenie. Byliśmy co prawda nieprzygotowani jeśli chodzi o obuwie, ale na ten wyjazd nie zaopatrzyliśmy się w profesjonalny sprzęt jaki jest wymagany w takich warunkach. Lokalsi – Rumunii – na szlaku również mieli kiepskie obuwie (czytaj: sandały) i pomimo niepewnej pogody nic z tego sobie nie robili. Wąwóz jest długi na około 3 km a pionowe ściany wznoszą się na wysokość nawet 300 m. W samym wąwozie i jego odnogach można odnaleźć ponad 60 jaskiń, wytyczono także wiele tras wspinaczkowych o różnym stopniu trudności. Duży urok nadaje tu obecność sasanek i miłka wiosennego.

Po wyjściu z wąwozu jedziemy zwiedzić miasto Clui Napoca. Obchodzimy tu centrum i starówkę. Miasto jest w stylu innych miast rumuńskich z tamtych lat. Odwiedzamy informację turystyczną, by zaopatrzyć się w mapy i przewodniki.

Wieczorem nic innego nie pozostaje nam jak zameldować się na przedostatnim campingu na tym wyjeździe – Eldorado w m. Gilau a ostatnim w Rumunii.

Atrakcje jak widać. Najciekawsze jest to, że zostaliśmy poczęstowani przez Rumunów ich smakołykiem (nazwa trudna do ustalenia), nie byliśmy dłużni😋

Pomału żegnamy Rumunię😯

Licznik dnia – 140 km

Dystans wyjazdu – 4281 km

Dzień 17 (14.08.2017)

Wyjeżdżając z ostatniego rumuńskiego campingu obieramy kierunek – Węgry. Po drodze jedziemy przez miasto Huedin gdzie nie sposób przeoczyć krzykliwych pałaców cygańskich, które w większości są niedokończone i niezamieszkane. W centralnym miejscu budynku lub na dachu gospodarze często umieszczają potężny „grill”, na którym wklejone jest logo Mercedesa lub Audi, które mają świadczyć o zamożności rodziny. To pierwsze (tzn. Mercedes) jest postrzegane jako symbol większego bogactwa.

Z Rumunii przejeżdżamy na Węgry i kierujemy się w stronę miasteczka Tokaj. Miejsce na nocleg znajdujemy na campingu Tutajos, położonym pięknie choć sanitariaty pozostawiały wiele do życzenia. Recepcja nie akceptuje płatności kartą, więc konieczna jest wizyta w miejscowym bankomacie (wypłacamy ….10000 Forintów). Taki mamy kurs obydwu walut, Węgrzy potrzebują denominacji!!!😁

Camping Tutajos

Strand Utca 1-17
4465 / Rakamaz/Tokaj, Węgry

GPS: 48°6’57″N 21°25’4″E

Tu tu spędzamy ostatnią noc przed powrotem do Warszawy.

Licznik dnia- 316 km

Dystans wyjazdu – 4597 km

Dzień 18 (15.08.2017)

W Święto Matki Boskiej Zielnej wracamy do kraju. Warto byłoby podsumować cały wyjazd do Rumunii. A więc po kolei:

  • przejazd jedną z najwyżej położonych dróg w Europie (ponad 2000 m n.p.m.)
  • najtańszy nocleg to 30 Lejów ( RON ) około 28 PLN
  • jedne z najgorszych dróg w Europie
  • pogoda bardzo dobra, czasami aż nazbyt
  • mieliśmy ośle łby w aucie
  • spaliliśmy przedłużacz po pożarze skrzynki elektrycznej
  • wjeżdżaliśmy zarówno kolejami terenowymi i linowymi
  • kurs walut: 1 RON = 0,97 PLN

Trzeba przyznać że wyjazd ten był jednym z najbardziej udanych podczas kilku ostatnich lat. Plan został zrealizowany w 100 %, bo najpierw został perfekcyjnie przygotowany przez naszą Anię.

Licznik dnia- 585 km

Dystans wyjazdu – 5182 km

Chciałbym z tego miejsca podziękować wszystkim osobom zaangażowanym, planującym i realizującym ten wyjazd: Ani za perfekcyjne przygotowanie przejazdu i atrakcji, Julci za pilotaż i ucieczkę przed problemami na drodze, a Zuzce za informacje bieżące o miejscach odwiedzanych i foto z wyjazdu. Znowu cało wróciliśmy do domu. 🧡💕

Rumunom mówimy: Do zobaczenia niebawem.🧡❤💛

AUTOR: Andrzej

Podobał Wam się wpis? Co myślicie o tym miejscu? A może macie jakieś sugestie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, to dla nas bardzo ważne 😊

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments